Po wczorajszym lenistwie postanowiliśmy ruszyć gdzieś dalej. Nasz wybór padł na Vogel, tu szaloną kolejką linową przy wtóze pisków kobiet wjechaliśmy na pierwszy szczyt.
Następnie parę pamiątkowych fotek….
Daniel z Krzysiem postanowili wjechać wyżej kolejnym wyciągiem, ja odpuściłam – bałam się, że Milenka wypadnie mi z rąk na kolejce. Był także plan pokonania trasy z buta – ale przyznam, że zupełnie nie miałam ochoty.
Później udaliśmy się zobaczyć wodospad Savica. Wodospad ten napełnia Jezioro Bohinj i daje początek najdłuższej rzece Słowenii – Savica. Jedyne dojście prowadzi od schroniska Dom Savica. Po drodze mija się kasę z biletami oraz pamiątkami i dalej już tylko około minut pod górę po ponad pieciuset stopniach. To była mordęga! O ileż prościej by sięszło gdyby to była po prostu ścieżka a nie schody. Wywlokłam się po schodach wymordowana do granic wytrzymałości.
Ale było warto…. Woda wypływa ze środka góry, ukrytym podziemnym tunelem z położonego 500m wyżej Czarnego Jeziora (Crne Jezero) i spada z wysokości 70m. Najbardziej jednak zdumiewa zielony kolor wody. Nie zielony odcień niebieskiego, ale prawdziwa zieleń, wpadająca w żółto złoty kolor piasku. Chyba nigdzie poza wodospadem Savica nie spotkałam się z taką barwą.
Wymęczeni zwlekamy się po schodach i wracamy na camping.