19 września odbyły się dni NATO w Ostrawie. Czy mogło nas tam zabraknąć? Pytanie retoryczne ;)
Tym razem plan wyjazdu był trochę inny. Ze względu na to, że chłopcy nie chcieli z nami jechać (Jakub był dzień wcześniej na przylotach, a Krzysztof jednak woli wędrówki górskie od pokazów) – zdecydowaliśmy się jechać tylko z Mileną i…zabrać rowery do samochodu. Stwierdziliśmy, że dojedziemy samochodem tak daleko jak się da i gdy natkniemy się na korek do wjazdu na parkingi – zostawiamy auto, wyjmujemy rowery i ruszamy dalej. Plan zakładał, że najpierw wejdziemy na teren pokazów dla publiczności (zjemy coś, kupimy pamiątki), a później udamy się na pole buraków pod płot, od drugiej strony lotniska do znajomych spotterów.
Niestety (a może w sumie stety) wyszło zupełnie inaczej niż planowaliśmy. Nie chcieli nas wpuścić na lotnisko z rowerami a kolejka do parkingu rowerów była na dobrą godzinę stania. Zdecydowaliśmy się więc jechać najpierw w buraki, a później, wracając na chwilę na lotnisko zjeść trdelniki i langosze.
Jeśli jeszcze nigdy nie próbowaliście tych potraw – jest to coś co koniecznie musicie spróbować!
Langosz to wielki placek podawany na gorąco z masłem czosnkowym i żółtym serem. Ciasto składa się z mąki, drożdży, gotowanych utłuczonych ziemniaków i mleka. Przed smażeniem na głębokim oleju ciasto jest formowane w płaskie placki o średnicy kilku-kilkunastu centymetrów.
Niestety moje zdjęcie langosza zrobione z komórki zupełnie nie wyszło pokażę Wam więc zdjęcie pożyczone z internetu ze strony Przepisy z podróży (znajdziecie tutaj również przepis na langosza)
Trdelnik – to słodkie ciasto, wykonane z walcowanego ciasta, owijanego wokół kija, a następnie grillowanego i posypanego cukrem wymieszanym z orzechami oraz z cynamonem.
O pysznym jedzeniu słów kilka już było, więc nadszedł czas na zdjęcia tego – po co pojechaliśmy do Ostrawy ;)
I parę fotek z „życia” spottera pod płotem ;)