Czwarty dzień w Słowenii… Przed wyjazdem wyszukałam w internecie informacje, że warto zwiedzić Wąwóz Vintgar – i tak tego dnia zdecydowaliśmy się właśnie tam pojechać. Podróż miała być nie byle jaka. Na początek dojechaliśmy do miasta Most na Soči, aby „zapakować się” na pociąg i dojechać nim do Bohinjskiej Bistricy. Podróż miała być pełna wrażeń bo pociąg miał być niezwykły….
Niestety okazało się, że na pociąg jeszcze trzeba bardzo długo czekać, więc zdecydowaliśmy się dojechać samochodem do Bohinjskiej Bistricy i dalej do wąwozu Vintgar. Więcej o tym niezwykłym pociągu w dalszej części wpisu bowiem udało nam się nim wrócić :)
Wyjeżdżając z Mostu na Soči natknęliśmy się na ogromny i piękny pomnik zmarłych austriackich żołnierzy z pierwszej wojny światowej.
Droga do wąwozu to malownicze, wijące się górskie serpentyny z widokami zapierającymi dech w piersiach:
Wąwóz Vintgar to miejsce gdzie zapomina się o świecie. Znajduje się w odległości około czterech kilometrów na północny zachód od Bledu, na terenie Tringlavskiego Parku Narodowego. Wąwóz utworzyła rwąca rzeka Radovna. Jest to miejsce wyjątkowej urody…
Skalne brzegi wąwozu osiągają wysokość nawet 300 metrów i są bujnie porośnięte przez paprocie.
Aby przejść przez cały wąwóz należy pokonać nieco ponad półtora kilometra, co zajmuje mniej więcej godzinę.
Wąwóz Vintgar jest bardzo popularną atrakcją turystyczną, a wybudowane w nim kładki i pomosty, z konieczności są bardzo wąskie więc wędrując z młodszymi dziećmi warto wziąść nosidło dla malucha.
W szczycie sezonu ciężko jest cieszyć się pięknem okolicy, kiedy tłumy utrudniają spacer. Aby tego uniknąć, do wąwozu warto wybrać się pod koniec wiosny, lub też wczesną jesienią.
My niestety trafiliśmy na szczyt sezonu, ale i tak było warto!
Bilety kupione, nosidło na plecy, pierwsza fotka w wąwozie i ….ruszamy!
W połowie drogi, w skalnej niszy są ławeczki, gdzie można odpocząć, my jednak zdecydowaliśmy się zejść nad rzekę, aby chwilę odpocząć, nakarmić Milenkę i zrobić sobie parę fotek.
Idąc dalej przechodzimy pod wysokim wiaduktem kolejowym. Prowadzi tędy linia z Jesenic do Nowej Goricy.Po drodze mijamy małą elektrownię wodną:
Na końcu wąwozu znajduje się piękny trzynastometrowy wodospad Šum.
Drogę powrotną przez wąwóz pokonaliśmy kurcgalopkiem ponieważ się rozpadało. Wracając stwierdziliśmy, że czas na jakiś posiłek. Znaleźliśmy małą, klimatyczną pizzerię „Pizza Cinca Marinca”. 4 pizze do wyboru, dziwny wystrój, przemiła rodzina prowadząca pizzerię – polecamy!
Nadszedł czas na niesamowitą, pełną wrażeń podróż powrotną… Jedziemy do Bohinjskiej Bistricy aby stamtąd wrócić do Mostu na Soči – pociągiem. Ale nie byle jakim!
Z Bohinjskiej Bistricy do Mostu na Soči kursuje specjalny pociąg na który – wjeżdża się samochodem!
Podjeżdżamy samochodem do stacji kolejowej, ustawiamy się w kolejce samochodów i czekamy. Bilety kupuje się u „konduktora” który podchodzi do samochodu przed wjazdem na platformę wagonu.
Oczekiwanie na przyjazd pociągu umilamy sobie robieniem zdjęć w samochodzie ;)
I jest pociąg! Niecierpliwie oczekujemy na wjazd…
i wjeżdżamy!
Nasz autobus bez większych problemów zmieścił się na pociąg :)
Pociąg rusza i mknie przez tunel wykopany pod górami, było ciemno i straszno ;)
Po wyjechaniu z tunelu znów malownicze widoki.
Pociąg gnał jak szalony po wąskich torach zawieszonych na wąziutkich, przerdzewiałych mostkach, mknął przez małe tuneliki przebite przez góry, aby znów wyskoczyć na kolejny mostek przyczepiony do zbocza góry…Dzieciaki bawiły się wyśmienicie, ja zdecydowanie mniej… ciągle bałam się, że na którymś z ostrych zakrętów nasze auto po prostu fiknie na bok z tej wąskiej platformy kolejowej (która w zasadzie nie miała żadnych barierek z boku, jedynie filigranowe coś…) i fiknie kozła z nami w środku po czym malowniczo stoczymy się ze zbocza góry. Daniel cały czas „po swojemu” pocieszał mnie, że w ubezpieczeniu podróży mamy wykupiony darmowy dowóz zwłok do kraju… ;)
Do Mostu na Soči wbrew mym obawom dojechaliśmy w jednym kawałku, a gdy opadła mi adrenalina po tej szalonej jeździe – stwierdzam: koniecznie musicie tego spróbować!
Na tej stronie znajdziecie aktualny rozkład jazdy. Pociągi jeżdżą bardzo rzadko, ale warto „wcelować” się w godzinę i przejechać bo wrażenia naprawdę niesamowite! Zarówno przejazd tunelem pod górami (przez tunel w całkowitej ciemności jedzie się o ile dobrze pamiętam około 20 minut) jak i torami już na powierzchni.
Witaj, właśnie ukończyliśmy dzień tak jak Opisywałeś wrażenia nieprzeciętne, widoki też, dzięki za poradnik. Polecam ale autokuszetką to jest ostatnia wyprawa – takie same obawy miałem jak Ty. Pozdrawiamy i jeszcze korzystamy z pięknej Słowenii. :)
Zainspirował mnie Wasz wyjazd. W czerwcu jedziemy do Słowenii i rozważam przejazd pociągiem na platformie. Szukałem info ale nie znalazłem. Może Wy mi pomożecie bo mam kilka pytań.
1. Jaki jest przybliżony koszt i czy płaci się za pasażerów czy za samochód ?
2. Czy na platforme wjeżdżały tez busy 9 osobowe coś jak renault trafic ??
3. Czy długo czekaliście w kolejce ??
Z góry dziękuje za podpowiedz
Pozdrawiam Rafał
Cześć!
Płaci się za sztukę samochodu – niestety nie pamiętam ceny, ale nie jest wygórowana :)
Auto Wam się zmieści :) Kolejki w zasadzie nie było – sprawdźcie najpierw godziny odjazdów bo są tylko 2 lub 3 na dobę. Kolejek nie ma, podjeżdżasz na parking i czekasz, podchodzi do auta Pan, kasuje bilet – wjeżdżasz na platformę. My oczekiwaliśmy ok. 10 minut (byliśmy chyba 4 oczekującym autem) i potem parę minut nim pozostałe auta wjadą na platformy.
Idzie to bardzo szybko i sprawnie. Najważniejsze – trafić w godzinę odjazdu bo jeżdżą rzadko – ale to jest warte przeżycia :D
Jak byś miał jeszcze jakieś pytania to pisz śmiało :)
Marzena